DETALE:

      

 

Przedstawiona tu praca, jest niemalże wierną kopią obrazu Fridy Kahlo: "Złamana kolumna" (1944). Niemalże, gdyż porównując go z oryginałem, można dostrzec jedną, ważną różnicę, która całkowicie zmienia sens i symbolikę ukazanej tu pracy. Na pierwszy rzut oka, wszystko wydaje się być identyczne: burzowe niebo w tle, spękana i pobrużdżona ziemia, zapłakana twarz Fridy, wpatrująca się prosto w widza, gwoździe powbijane w jej ciało i szatę, strzaskana w kilku miejscach, ta sama jońska kolumna, reprezentująca kręgosłup malarki. Ale przyjrzyjmy się gorsetowi, który nie spełnia tu tej samej roli, co na oryginalnym obrazie Kahlo. Tam jest on jedynym elementem, który spaja dwie połówki ciała Fridy, które, bez niego, prawdopodobnie by się rozpadło. Na tym obrazie gorset znajduje się, co prawda, na swoim miejscu, ale jest tak samo rozdarty, jak tułów malarki, nie spełniając swojej roli "spoiwa". Wniosek jest więc prosty: ukazana tu praca, zawiera w sobie o wiele większą dozę dramatyzmu, niż ma to miejsce na oryginale. Ponieważ gorset nie spełnia tu swojej funkcji, można odnieść wrażenie, że to jedynie kwestia czasu, kiedy ciało Fridy rozpadnie się do końca, wraz ze strzaskaną kolumną, której brak jakiegokolwiek wsparcia. Dodatkową różnicą, która, według mnie, ma za zadanie wzmocnienie efektu, są "nadprogramowe" gwoździe, powbijane w ramę obrazu.

 

Powrót