Wokół "Samobójstwa Dorothy Hale"
Dorothy Hale urodziła się około roku 1905 w Pittsburgh’u (Pensylwania). Jej panieńskie nazwisko brzmiało Donovan. W wieku szesnastu lat wstąpiła do szkoły dramatu, by uczyć się aktorstwa.
W 1927 r. wyszła za mąż za malarza, Gardiner’a Hale’a. Była znana ze swojej urody i wdzięku, ale nie posiadała talentu aktorskiego.
Zagrała w dwóch filmach: w „Cynarze” Kinga Vidora z 1932 r. i w „Katarzynie Wielkiej” Paula Czinnera z 1934 r. Mimo faktu, że nie była znaną aktorką, to jednak, dzięki małżeństwu z Gardiner’em Hale, przyjaźniła się z wieloma znanymi osobistościami, wśród których była ówczesna redaktor naczelna magazynu „Vanity Fair” – Clare Boothe Luce.
Od czasu, kiedy jej mąż zginął w wypadku samochodowym w połowie lat trzydziestych, Dorothy znajdowała się w trudnej sytuacji finansowej. Nie mogła sobie już pozwolić na ekstrawagancki i luksusowy styl życia, jaki prowadziła, gdy żył Gardiner. Próbowała szczęścia w Hollywood, zgłaszała się na kolejne castingi, ale odrzucano ją po zdjęciach próbnych, tak, że niejednokrotnie była zmuszona prosić swoich przyjaciół o wsparcie finansowe. Desperackie próby znalezienia pracy, kończyły się fiaskiem. Za każdym razem doradzano jej, żeby, zamiast pracy w filmie, poszukała sobie bogatego męża, gdyż jako 33-latka jest już za stara na rozpoczynanie filmowej kariery.
Przed zaplanowanym samobójstwem, wydała wielkie przyjęcie, na które zaprosiła wszystkich swoich przyjaciół, tłumacząc im, że to przyjęcie pożegnalne przed wyjazdem w długą podróż.
Jedna z jej przyjaciółek wspomina: „Następnego dnia po przyjęciu, wcześnie rano zadzwonili do mnie z policji, mówiąc, że około szóstej rano Dorothy wyskoczyła z okna na ostatnim piętrze budynku Hampshire House. Miała na sobie moją ulubioną sukienkę – czarną atłasową ‘femme fatale’ sukienkę, którą ozdobiła bukiecikiem żółtych róż (ten bukiecik, jak się później okazało, wysłał jej Isamu Noguchi, rzeźbiarz, z którym Frida Kahlo miała romans swego czasu)”.
W początkach października 1938 r. Frida wyjechała do USA, gdzie w galerii Julien’a Levy miała się odbyć solo-wystawa jej prac. Dorothy Hale popełniła samobójstwo 21 października tego roku, więc Frida, będąc wtedy w Stanach, dowiedziała się o tym z prasy. Wstrząsnęło nią to, gdyż miała okazję poznać wcześniej aktorkę.
Clare Boothe Luce wspomina: „Wkrótce po samobójstwie Dorothy poszłam do galerii, żeby obejrzeć wystawę prac Fridy Kahlo. Było tam mnóstwo ludzi. Frida przebiła się przez ten tłum, żeby do mnie podejść. Od razu zaczęła mówić o śmierci Dorothy. Nie znałam hiszpańskiego na tyle, żeby zrozumieć, co znaczy wyraz recuerdo (...). Myślałam, że Frida namaluje portret Dorothy w stylu jej autoportretu (dedykowanemu Trockiemu), który kupiłam w Meksyku, i który posiadam do tej pory (...). Nagle przyszło mi do głowy, że matka Dorothy chciałaby mieć w swojej kolekcji portret swojej córki namalowany przez znaną artystkę i przyjaciółkę. Powiedziałam to Fridzie, a ona się ze mną zgodziła. Zapytałam ją o cenę, ona mi odpowiedziała, więc powiedziałam do niej: ‘Namaluj portret i wyślij mi go, jak skończysz. Ja go potem wyślę matce Dorothy.’”
I tak powstał obraz zatytułowany: Samobójstwo Dorothy Hale.
Kiedy Clare Boothe Luce otrzymała przesyłkę z zamówionym przez nią obrazem, w pierwszej chwili chciała zniszczyć obraz. „Nigdy nie zapomnę szoku, jaki przeżyłam po wyciągnięciu obrazu z pudełka. Poczułam, że robi mi się niedobrze. Co miałam zrobić z tym obrzydliwym obrazem? Nie mogłam go zwrócić – w górnej części znajdował się anioł, który machał chorągiewką, na której po hiszpańsku było napisane: ‘Samobójstwo Dorothy Hale, namalowane na prośbę Clare Boothe Luce dla matki Dorothy’. Nie poprosiłabym o namalowanie w takim stylu obrazu mojego najgorszego wroga, a co dopiero mojej nieszczęsnej przyjaciółki” – powiedziała.
W końcu udało się przyjaciołom Clare namówić ją, żeby nie niszczyła obrazu, a usunęła z niego anioła machającego chorągiewką. Z tego samego powodu zamalowano część inskrypcji w dole obrazu, która ujawniała, na czyją on prośbę powstał.
W ten sposób Clare Boothe Luce „umyła ręce”.