Tajne archiwum Fridy i Diego
"Paryż to brudne miasto. Breton mydli bogaczom oczy swoimi surrealistycznymi gierkami, a idiotom - astrologią, psychologią i pierdołami w tym stylu. Picasso się już tylko powtarza, chociaż jego akurat lubię. Haruję, jak wół, i to ich wszystkich, naturalnie, zwala z nóg, a zwłaszcza Bretona."
Jest to jedynie fragmencik, maleńka część spuścizny pary małżeńskiej Kahlo - Rivera, która przez pięćdziesiąt lat spoczywała, nietknięta, w domu malarki w Coyoacan. Na to "tajne archiwum" składa się 22.105 dokumentów. Przez trzy lata porządkowano i klasyfikowano tę spuściznę, złożoną z 5.387 zdjęć, 3.874 różnego rodzaju dokumentów, 50 szkiców Kahlo, tyleż samo Rivery, setek listów, tysiąca książek i rewolucyjnych rękopisów Diego oraz maleńkiego, ręcznie wykonanego kukiełkowego teatrzyku Fridy.
Na wystawie tych przedmiotów, w Pałacu Sztuk Pięknych w stolicy Meksyku, można było obejrzeć, m.in.: kolczyki w kształcie dłoni, które malarka otrzymała w prezencie od Picassa, a następnie uwieczniła na "Autoportrecie dedykowanym doktorowi Eloesser'owi", drewniane sztalugi (prezent od Rockefeller'a), na których spoczywa niedokończony przez Fridę, olejny portret Stalina, oprawione w ramy fotografie Marxa, Engelsa, Lenina, Stalina, Mao, stojące na honorowym miejscu, czyli na stoliku przy łożu z baldachimem, które było nieodłącznym towarzyszem Kahlo w ostatnich latach jej życia. I, rzecz jasna, przedmioty ze "sfery tortur": gorsety przypominające małe dzieła sztuki, apteczka wypełniona lekami wszelkiej maści, podręczniki do biologii i medycyny. Oczywiście najcenniejszym eksponatem była ceramiczna urna z prochami Fridy Kahlo, stojąca w holu na ołtarzyku.
Wśród odkrytych skarbów znajdują się setki listów, które para małżeńska wymieniała między sobą, a które dotyczą bardzo osobistych sfer i relacji pomiędzy nimi. Rivera pisze: "Moja maleńka dziewczynko: jesteś najpiękniejszym stworzeniem, jakie w życiu spotkałem [...]", a poniżej widnieje podpis: "Twój wodny starzec - główna ropucha wśród żab".
Można było także przeczytać list Fridy do jej kochanka, rzeźbiarza, Isamu Noguchi, którego fragment głosi: "Czuję się jak rozbitek, płynący po niestabilnym morzu o temperaturze pokojowej, bez żadnej pomocnej dłoni na horyzoncie, która by mnie wyciągnęła. Niektórzy zapominają, jak dziwny i ogromny jest świat, ale czym jest ten świat, skoro ja jestem sama, bez Ciebie [...]".
Frida pisze także do swojego lekarza i osobistego przyjaciela, dr Leo Eloesser'a, list utrzymany w tonie żartobliwym: "Zuchwała, piękna i jedyna - lista pięciu bohaterów rodzaju żeńskiego, które są ozdobą ojczyzny, powinna wyglądać następująco: 1. Frida, następnie 2. Frida, 3. Frida, a wówczas 4. Frida i na końcu 5. Frida. Dopiero potem następują inne: Malinche i Siostra Juana Inés [...]".
Cesarzowa kosmetycznego imperium, Helena Rubinstein, otwarcie okazuje swoje oczarowanie Fridą, pisząc: "Kiedy ją ostatni raz widziałam, mimo, że był to krótki okres czasu, wydała mi się przesympatyczną osobą, która roztaczała wokół siebie cudowną aurę, zaś osobiste przeżycia i cierpienia, odciskające się na jej twarzy, zrobiły na mnie niesamowite wrażenie".
Odkryto także korespondencję pomiędzy Nelsonem Rockefeller'em (zleceniodawcą), a Diego Riverą (wykonawcą fresku na ścianie RCA w Nowym Jorku). W 1933 r. magnat pisze do Rivery list z ostrzeżeniem, w którego fragmencie czytamy: "Większa część Pańskiej pracy jest piękna, ale portret [Lenina], który włączył Pan do fresku, może w prosty sposób i poważnie obrazić ogromną liczbę osób. Przykro mi to mówić, ale obawiam się, że będziemy musieli poprosić Pana o zastąpienie twarzy Lenina twarzą jakiegoś anonimowego człowieka". Dwa dni po otrzymaniu listu Rivera odpowiada: "Zamiast okaleczać to, co już stworzyłem, bardziej odpowiada mi zburzenie ściany z całością fresku i zachowanie w ten sposób własnej godności". Nie muszę dodawać, że tak się właśnie stało.