Co wynika z dziennika...

Czytanie dziennika Fridy Kahlo jest jak podróż przez jej najgłębiej skrywane emocje, prywatne myśli, uczucia. Nigdy nie zamierzała podawać jego treści do publicznej wiadomości.
Czego możemy się dowiedzieć czytając go?

Przez wieki, pamiętnikarze zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej, opisywali swoje życie w ramach czasów, w których żyli. Dziennik Fridy jest bardzo specyficzny pod tym względem - poza wspomnieniami z wczesnego dzieciństwa, nie ma w nim mowy o wydarzeniach historycznych, których malarka była świadkiem. Jest to typowy opis własnego "ja", rozważania nad związkiem z mężczyzną, rozważania nad związkiem z samą sobą.

Jej dziennik nie jest jej autobiografią. Gdyby nim był, czym wówczas byłoby jej 55 autoportretów, na których malarka ostrożnie konstruuje siebie samą, mając świadomość, że jej osoba będzie wystawiona na widok publiczny? To właśnie o autoportretach Fridy można mówić jako o kartach niepisanej autobiografii.

Fakt, że do dziennika Frida często dołączała szkice i rysunki, czyni go bardzo nietypowym. Jednak różni się on od typowych szkicowników, w których artysta umieszcza niewielkich rozmiarów szkice, z których mają później powstać wielkie obrazy olejne. Podczas, gdy autoportrety często przedstawiają jej twarz pozbawioną emocji, autoportret "namalowany" w dzienniku, z użyciem barw i linii, prozy i poezji - to prawdziwa Frida bez maski.

Pomysł na zapisywanie własnych myśli powstał w połowie lat czterdziestych, kiedy to malarka miała 36 lub 37 lat. Jej ówczesny stan emocjonalny był bardzo niestabilny. Jej ukochany ojciec zmarł kilka lat wcześniej, Diego się z nią rozwiódł w końcu 1939 r., a następnie ponownie poślubił w rok później. Po kilku poronionych ciążach, Frida zdała sobie wreszcie sprawę z tego, że nigdy nie będzie mogła urodzić dziecka. Przeszła liczne operacje. Zbliżała się do czterdziestki i nie mogła już dłużej ignorować swojego złego stanu zdrowia.

Prawie każdy z rysunków w dzienniku jest spontaniczny i niezaplanowany. Wiele z nich powstało wskutek rozlanego atramentu, który wyciekł z pióra, niektóre są tak "grube", że przebijają na drugą stronę. Do tworzenia rysunków Frida używała kolorowych ołówków, atramentu, kredek, czasem nawet farbek.

Wiele stron dziennika poświęconych jest Diego. Czytamy o jej oddaniu i miłości do niego, o jej fizycznym i emocjonalnym pożądaniu, o symbiozie, jaką był ich związek. W kilku przypadkach Frida używa słów: auxocromo i cromoforo, które stanowią yin i yang świata barw. On - auxocromo, to ten, który barwę odbiera; ona - cromoforo, to ta, która barwę nadaje. Rivera jest wszechobecny w dzienniku Fridy.

Frida prowadziła swój dziennik przez ostatnich 10 lat swojego życia i ukazuje on jej psychiczny upadek. Datowane wpisy są tu sporadyczne i ciężko jest ustalić jakąkolwiek chronologię. Ale bezbłędnie można odczytać postępujące poczucie samotności Fridy i terroryzujących ją chorób. Od dziecka była "pacjentką".
Najpierw polio, następnie wypadek, złamany kręgosłup, miednica, żebra, zmiażdżona prawa noga i stopa. Mimo nieustannego bólu i wściekłości otwarcie okazywanych na stronach dziennika, przebija z nich także żądza życia, czasem ironia, czasem czarny humor. Jeden z jej studentów powiedział kiedyś: "Ona wymyśliła swój własny język, swój własny sposób mówienia po hiszpańsku, pełen witalności i wspomagany żywą gestykulacją, mimiką, śmiechem, żartami i ogromną dozą ironii".

"Autoportret", jaki odnajdujemy w dzienniku, to Frida pozbawiona maski, zdesperowana, ale zarazem niebywale silna. W jednym z wpisów czytamy: "Udręka i ból, przyjemność i śmierć są niczym innym, jak tylko procesem". Dziennik Fridy to opisywanie tych procesów, które towarzyszyły jej w jej drodze do śmierci.

 

CARLOS FUENTES: WSTĘP DO DZIENNIKA FRIDY KAHLO (OBSZERNE FRAGMENTY)

OLIVIER DEBROISE: SADJA ALBO ŻYCIE W COYOACAN (FRAGMENTY)

 

 Powrót