Olivier Debroise: Sadja albo życie w Coyoacan
W domu - muzeum Fridy Kahlo - słynnym Niebieskim Domu w Coyoacan, który swego czasu gościł w swoich murach Lwa Trockiego - za szkłem małej witryny znajduje się Dziennik artystki, od 1958 r. otwarty na tej samej stronie.
Po śmierci Fridy Kahlo, w lecie, 1954 r., przedstawia on kluczowy dokument jej twórczości. Po raz pierwszy opisano go w "Spuściźnie Diego Rivery pozostawionej meksykańskiemu narodowi", w krótkim spisie przedmiotów, opublikowanym w 1958 r., którą podpisali członkowie komisji: Dolores Olmedo, Guadalupe Rivera i Eulalia Guzman, których wyznaczył sam Rivera.
Dziennik składa się z 90 kart (włączając pierwszą i ostatnią, pustą stronę) i 3 karty papieru innego rodzaju, przyklejone do stron: 99, 125 oraz na marginesie strony 123. Brakuje dwóch kart: jednej pomiędzy stronami: 144 i 145 i drugiej, pomiędzy stronami: 150 i 151. Prawdopodobnie wyrwała je sama malarka, gdyż jej opowiadanie się w tych miejscach urywa. Od strony 170, pozostałych dziewięć kart jest niezapisanych.[...]
[...]już wtedy, na długo przed tym, zanim krytycy i naród "odkryli" artystkę, ten zeszycik posiadał wyjątkowe znaczenie, a może nawet stawiał podwaliny pod "mit o Fridzie Kahlo". Jednakże, zważywszy na to, że jedynie mała garstka naukowców miała okazję przestudiować go "od dechy do dechy", mnożyły się spekulacje i mistyfikacje na jego temat. Mówiło się o tym, że malarka wywlokła na światło dzienne mnóstwo detali na temat swojej osoby, nie ukrywając niczego, gdyż w grę wchodził przecież jej prywatny zeszyt, intymny dziennik. Mówiło się, że Frida Kahlo ujawniła "swoje seksualne i matczyne fantazje, niespełnione marzenia, niewiarygodne bóle, skrywane i często przyzywające nieszczęście, myśli". Mogłoby się zatem wydawać, że Dziennik mógł posłużyć za kluczowe źródło, odkrywające wiele tajemnic związanych z twórczością Fridy Kahlo. Jednak pewne elementy rozbijają te przypuszczenia na drobne cząsteczki i wydają się potwierdzać fakt, że był on, podobnie jak jej malarstwo, przeznaczony dla szerokiej publiczności, co znaczy, że napisany został po to, by go oglądano, czytano, komentowano i analizowano.
Sam ton Dziennika jest zupełnym przeciwieństwem zwyczajowego tonu Fridy Kahlo. Pisząc do swoich przyjaciół, artystka używa żartobliwego języka, na który składają się wielojęzykowe neologizmy, tworzące, pewnego rodzaju, wyrazowe kolaże. Z jej listów można wyczytać ostrą krytykę, gdyż malarka "rzuca piorunami" w to, co ją denerwuje (w głównej mierze jest to snobizm artystycznego światka), korzystając przy tym z typowych dla niej, bezczelnych fraz i soczystych przekleństw. W Dzienniku nie znajdujemy nic podobnego, nawet, gdy Frida zwraca się do określonej osoby, na przykład Rivery - kochanka i powiernika - i, może jeszcze, swojej siostry, Cristiny, do której zwracała się wiele razy.[...]
Dziennik, zwłaszcza w jego końcowej fazie, daje świadectwo użalaniu się nad sobą, co dziwi, gdy przyglądamy się malarstwu Fridy Kahlo, w którym ukazywanie wstrząsających scen ma na celu, przede wszystkim, brutalny atak, a w żadnym wypadku wywoływanie w widzu litości i żalu.[...]
Frida Kahlo na pierwszym planie stawia własną wyjątkowość. Męczeństwo i spowiedź złożona z cierpienia są jedynie komponentami tej wyjątkowości, może najbardziej oczywistymi, ale na tę wyjątkowość składają się także komiczne spojrzenia na jej skomplikowany erotyzm, jako definicja pewnej niestabilnej tożsamości[...].
Dziennik jest utrzymany w nieco pompatycznym i niezwykle ceremonialnym tonie.[...]
Niektóre fakty mogą sprawiać wrażenie, że Frida Kahlo pokazywała Dziennik swoim licznym gościom, a nawet pozwalała im na jego uzupełnianie. Na przykład: można z łatwością rozpoznać charakter pisma Diego Rivery na stronie, na której znajduje się "przepis" na uzyskanie odpowiedniej barwy farby malarskiej, która rozpoczyna się, zresztą, nagłówkiem: "Dla starożytnej okultystki Fisity" (120), zaś Raquel Tibol przyznaje, że na prośbę malarki, przepisała do jej Dziennika słowa wiersza: "Gołębica popełniła błąd...".
Frida Kahlo prowadziła Dziennik od 1944 r. do swojej śmierci w 10 lat później, to znaczy, w najcięższych latach swojego życia, gdy jej ciało powoli "rozpadało się", gdy coraz częściej przebywała w szpitalach, poddając się licznym operacjom, gdy, w końcu, przeżyła traumatyczną amputację lewej nogi, w połowie 1953 r. Pewne daty i niektóre historyczne dane, przypadkowo wspomniane w tekście, wyznaczają pierwszy okres pisania Dziennika na rok 1944 (strony od 4 do 73). Niektóre ze stron środkowych zostały, z dużym prawdopodobieństwem, napisane w roku 1947., zaś pozostałe - w latach 1950-1952 (strony od 94 do 102). Ostatnią część datuje się na końcowe lata życia Fridy, tj. 1953-1954 (strony od 103 do końca). Jednakże, nie ulega wątpliwości, że malarka przejrzała "pierwszą część" Dziennika w ciągu ostatnich miesięcy swojego życia, przekreślając i poprawiając wcześniejsze wpisy i ich fragmenty, podkolorowując je różnymi barwami i pisakiem, który dopiero co "pojawił się na rynku", a także dodając nowe motywy i rysunki.
Dziennik jest więc podzielony na, mniej więcej, trzy części. Wszystkie one różnią się między sobą. W części pierwszej, pisanej około 1944 r., Frida Kahlo poświęca się surrealistycznym ćwiczeniom, czym odkrywa czytelnikowi, że najbliższy jej sercu był Freud. Zapełnia całe strony niekończącymi się spisami terminów, bez określonego porządku, grupowanych według intonacji, by w ten sposób tworzyły tzw. "białe wiersze". Rysunki, pojawiające się w tej części, które (można to stwierdzić z niemalże stuprocentową pewnością) powstały w tym samym czasie, co teksty, także są wytworami automatycznych ćwiczeń w najczystszym, surrealistycznym wydaniu, jak, na przykład, znana strona, na której poznajemy znaczenie barw (013).
W akwarelach, Frida Kahlo umiejętnie wykorzystuje "przypadek", rozmazuje i deformuje plamy z tuszu, póki nie zyskają zoomorficznego kształtu, a wszystko to robi w stylu surrealistycznego automatyzmu.[...]
Zrobiła to wiele razy, jawnie okazując swą sympatię dla surrealizmu, ona właściwie - przynajmniej w swoim Dzienniku - "robi z siebie" surrealistkę: korzysta z podwójnej tożsamości (dosłownie i w przenośni), korzysta z masek i ukrywa się za licznymi obliczami swojego "ja".[...]
Połechtana sukcesem, jaki odniosła w kręgu surrealistów, a także wsparciem Andre Bretona, choć sama oświadczała wszem i wobec, że nie zgadza się na "wrzucenie jej do tego samego worka" wspólnie z surrealistami, to jednak chytrze wykorzystywała niektóre surrealistyczne techniki, a także zgodziła się na przypięcie jej łatki "surrealistki" - jak ją określił Breton w swojej powieści, zatytułowanej: "Nadja"[...]. Faktycznie, Frida Kahlo przejmuje w swoim Dzienniku tożsamość "Sadji" (neologizm ten powstał poprzez skopiowanie wyrazu: "Nadja", któremu dodano smutną konotację - sad - smutny).
Część druga, która powstała w latach 1947-1950, wydaje się odrzucać surrealistyczne gierki, mające miejsce w części poprzedniej. Tutaj Frida Kahlo naprawdę zaczyna definiować samą siebie poprzez opowiadanie pewnych historyjek z jej życia (na przykład opowiastka o genezie powstania obrazu: "Dwie Fridy").[...]
Ostatnia część Dziennika została najprawdopodobniej napisana w ciągu trzymiesięcznego pobytu Fridy w British Hospital (w Mexico City), gdzie amputowano jej lewą nogę. Myśl o oszpeconym ciele [...] bardzo często przekształca się w słowa, akwarele i rysunki.[...]
Jednakże nie wyrażają one jedynie nieznośnego obrazu oszpecenia i utraty "punktu wspomagającego", ale i uczucie śmierci amputowanej nogi, podczas gdy ciało jej pozbawione "leci" dalej.[...]
Dziennik "pisany" kończy się zdaniem, które biografowie Fridy Kahlo często poczytywali za zapowiedź samobójstwa [takie jest też moje zdanie - przyp.tłum.] i bezpośrednią zapowiedź śmierci. Słynne: "Mam nadzieję, że wyjście jest radosne i mam nadzieję, że już nigdy nie wrócę", po głębszej analizie, wskazuje jednak na wyjście ze szpitala i (rzecz jasna, ostatni) powrót do Niebieskiego Domu w Coyoacan, z nadzieją na to, że malarka nigdy więcej nie wróci do szpitala, z nadzieją na to, że jej ciało już nigdy więcej nie doświadczy dalszego oszpecenia.[...]
W tym okresie Frida Kahlo poświęca swojemu Dziennikowi najwięcej czasu i uwagi (może dlatego, że dzięki swoim rozmiarom, zeszyt ten był jedynym przedmiotem, nad którym mogła "pracować" w szpitalnym pokoju). Właśnie wtedy sprawdzała i poprawiała to, co dotychczas napisała.
Po tejże cielesnej i duchowej amputacji, Frida Kahlo chwyta się ostatniej deski ratunku: wstępuje do Partii Komunistycznej (na pięć lat przed ponownym wstąpieniem do Partii jej męża) i tworzy coś w rodzaju kultu stalinowskich bohaterów.[...]
Śmierć Stalina, w marcu 1953 r., która wywołała w Moskwie masowe ataki paniki i śmierć jego licznych, zdesperowanych wielbicieli, będzie powodem "beatyfikowania" przez malarkę jej komunistycznych idoli: Marksa, Engelsa, Lenina, Malienkowa, Mao i, oczywiście, samego Stalina. Dla Fridy Kahlo, śmierć Stalina staje się metaforą jej własnej kruchości: "Świat, Meksyk, cały wszechświat utracił swoją równowagę wraz z utratą (przeminięciem) STALINA".[...]