Ten drugi wypadek

Kiedy miałam 17 lat, Diego zaczął się we mnie zakochiwać, wyjaśniła kiedyś Frida jednemu z dziennikarzy (odejmując sobie trzy lata od jej faktycznego wieku). Mój ojciec go nie lubił, gdyż Diego był komunistą i wszyscy mówili, że wygląda jak gruby, gruby, gruby Breughel. Mówili, że to ślub słonia i gołębicy. Mimo wszystko zorganizowałam hol urzędu miejskiego w Coyoacan, żebyśmy mogli wziąć tam ślub 21 sierpnia 1929 r. Do jednej z przyjaciółek powiedziała natomiast: Przeżyłam w swoim życiu dwa poważne wypadki, jeden, w którym zostałam zmiażdżona przez autobus... drugi - to Diego.

Było to właściwie pierwsze legalne małżeństwo Rivery, mimo wielu związków z kobietami, które pojawiły się w jego życiu, włączając dwa długotrwałe związki. Rosyjska artystka, Angelina Belloff żyła z nim, jako żona, przez dziesięć lat, urodziła mu w tym czasie syna, który zmarł jako bardzo małe dziecko. Kolejna kochanka, Marevna Vorobiev także urodziła mu dziecko, córkę, do której Diego nie przyznawał się przez wiele lat. W 1922 r. podczas ceremonii kościelnej, Diego poślubił piękną Meksykankę Lupe Marin, z którą miał dwie córki. Według meksykańskiego prawa, które wymagało ślubu cywilnego, ten związek był nielegalny, ale środowisko traktowało tę parę jako parę małżeńską. Jednakże rozwód z Lupe nie był koniecznością, gdy Diego postanowił poślubić Fridę.

Na tę okazję pożyczyłam od służącej halkę, bluzkę i rebozo, założyłam na nogę specjalny aparat, tak, żeby nie było widać deformacji i wzięliśmy ślub. Nikt na ten ślub nie przybył, jedynym świadkiem był mój ojciec, który powiedział wtedy do Diego: 'Teraz mnie posłuchaj, moja córka jest chora i będzie chora przez całe swoje życie. Jest inteligentna, ale nie jest piękna. Pomyśl o tym jeszcze przez chwilę, ale jeśli nadal chcesz się z nią ożenić, żeń się z nią, masz moje błogosławieństwo.' Według Diego, ojciec Fridy uznał też za stosowne ostrzec go, że jego córka to "un demonio" - czyli diabeł.

Wówczas wyprawiono nam wielkie przyjęcie w domu Roberto Montenegro. Diego schlał się tequillą, wymachiwał swoim pistoletem, złamał jakiemuś facetowi mały palec i zniszczył kilka rzeczy. Po tym wszystkim byliśmy na siebie wściekli, wyszłam stamtąd z płaczem i poszłam do domu. Minęło kilka dni zanim Diego po mnie przyjechał i zabrał do swojego domu na ulicy Reforma 104.

We wrześniu 1929 r. Tina Modotti napisała do Edwarda Westona: Czy wspominałam Ci może, że Diego się ożenił? Bo zamierzałam. Śliczna dziewiętnastoletnia dziewczyna, Niemka po ojcu i Meksykanka po matce, malarka we własnej osobie. Dodała także po hiszpańsku: A ver que sale! (Zobaczymy, jak długo to potrwa!)

Pozostali nie widzieli żadnego sensu w tym, że maleńka i młodziutka Frida wyszła za otyłego artystę w średnim wieku. Kiedy jej szkolni przyjaciele usłyszeli o ich ślubie, byli zaskoczeni i zszokowani, uważając ten fakt za coś obrzydliwego (una cosa monstruosa). Ale Frida była ostatnią niezamężną córką swoich chorych rodziców, którzy mieli wówczas poważne problemy finansowe. Jej decyzja miała wydźwięk zarówno pragmatyczny, jak i romantyczny, w rzeczywistości Diego spłacił dług hipoteczny, ciążący na domu jej rodziców.

Wydarzenie to było szeroko komentowane w międzynarodowej prasie i otworzyło Fridzie perspektywę wejścia w artystyczne i intelektualne kręgi nie tylko meksykańskie, ale też amerykańskie i europejskie. Rozkoszowała się w kontaktach, które nawiązywała i uwadze, którą przyciągała jako żona sławnego artysty.

Frida rozpoczęła swoje małżeńskie pożycie z Riverą w jednym z domów w Mexico City przy ulicy Reforma. W wywiadzie powiedziała: Za meble służyło nam wąskie łóżko, zestaw obiadowy, który wraz z długim, czarnym stołem podarowała nam Frances Toor (wydawca "Mexican Folkways") i mały, żółty stół kuchenny, który podarowała nam moja matka. Zorganizowaliśmy także kącik dla naszej kolekcji archeologicznych figurek. Nie mogliśmy mieć dziecka, przez co nieustannie płakałam, ale zajmowałam myśli gotowaniem, sprzątaniem domu, malowaniem od czasu do czasu i codziennym towarzyszeniem Diego w jego drodze na rusztowania. On naprawdę lubił kiedy szłam razem z nim niosąc jego obiad w koszyku ozdobionym i pokrytym kwiatami.

Ex-żona Rivery, Lupe Marin, chcąc żyć w zgodzie ze swoją następczynią, wzięła je pod swoje skrzydła. Razem chodziły na zakupy, razem wyposażały kuchnię w niezbędne rzeczy i naczynia, wreszcie Lupe zaczęła uczyć Fridę przygotowywania ulubionych potraw Diego. Frida z wdzięczności za lekcje gotowania namalowała portret byłej pani Rivera.

Wkrótce po ślubie, małżeństwo przeniosło się do Cuernavaca, gdzie Diego, na zlecenie amerykańskiego ambasadora w Meksyku, Dwight'a Morrow'a, miał namalować mural na pałacu Hernan'a Cortes'a. Podczas, gdy on niezmordowanie pracował, Frida spędzała czas, odwiedzając sąsiednie wioski razem z przyjacielem, który z nimi mieszkał. Przyjaciel ten, Luis Cardoza y Aragon, wspomina z rozczuleniem, że Frida była zawsze tym, kim była - niesamowitą kobietą. Była w niej iskra, która rosła i zaczynała roświetlać jej obrazy, rozświetlała jej życie i życie innych ludzi.

Jesienią, 1930 r. Frida po raz pierwszy wyjechała z Meksyku. Razem z Diego pojechała do San Francisco, gdzie artysta dostał zlecenie na namalowanie dwóch murali. Podczas, gdy mąż pracował nad zleceniami, ona odkrywała ulice Chinatown i okolice North Beach, które znajdowały się w okolicy ich miejsca pobytu. Spotykała się z żonami astystentów Diego i innymi artystami, których oboje poznawali.

Podczas pobytu w San Francisco, Frida i Diego przyciągali uwagę nie tylko artystów, ale także bogatych sponsorów i prominentnych polityków. Tworzyli parę dramatyczną: ciemna i smukła piękność w długich, meksykańskich sukniach, ozdobiona kunsztowną biżuterią i genialny, rosły i gruby mężczyzna, w wiecznie pogniecionym garniturze i nieodzownym kapeluszu. Prasa ich kochała, śledząc i komentując każdy ich ruch.

W międzyczasie Frida rysowała portrety, zarówno swoje własne, jak i przyjaciół. Dla Alberta Bender'a (biznesmena, który załatwił Riverze amerykańską wizę) namalowała podwójny portret siebie i Diego. Bender wspomógł ich także finansowo poprzez zakup niektórych z ich prac, zachęcając do tego także swoich przyjaciół. W rogu wspomnianego obrazu Frida namalowała wstęgę trzymaną przez gołębia, na której widnieje napis: "Oto my, ja, Frida Kahlo, i mój ukochany mąż. Namalowałam te portrety w pięknym mieście San Francisco, Kalifornia, dla naszego przyjaciela, pana Alberta Bendera, a było to w miesiącu kwietniu, roku 1931."

W ciągu sześciu miesięcy, które spędzili w San Francisco, Frida była hospitalizowana z powodu problemów ze stopą. Jej lekarz, dr Leo Eloesser, został jej przyjacielem i doradcą do końca jej życia. Namalowała więc jego portret, chcąc wyrazić swą wdzięczność i prawdopodobnie chcąc zrekompensować mu w ten "niefinansowy" sposób jego trud i opiekę.

Po krótkiej podróży do Meksyku w lecie 1931 r., państwo Rivera wrócili do Stanów, tym razem do Nowego Jorku, na wystawę prac Diego w Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Będąc w centrum uwagi po raz kolejny, Diego i Frida byli zapraszani na salony przez nowojorską elitę, włączając John'a D. i Abby Rockefeller, którzy zostali ich patronami. Z początku Frida nabrała niechęci do tego zatłoczonego miasta, zaś Diego miał dla niej bardzo mało czasu w związku z przygotowaniami do otwarcia wystawy. Ale z upływem miesięcy Frida zaczęła się spotykać z nowo poznanymi przyjaciółmi, którzy odkrywali przed nią tajniki Manhattanu.

Błyskotliwa kariera Rivery "zaprowadziła" ich na wiosnę 1932 r. do stanu Michigan, gdzie Detroit Art Commission poprosiła go o stworzenie serii fresków na ścianach Detroit Institute of Arts. Diego ponownie zatracił się w malowaniu spędzając długie godziny ze swoimi asystentami. Frida czuła się straszliwie samotna. Jej pobyt w Detroit wiązał się także z poważnymi problemami natury zdrowotnej. 4 lipca została pospiesznie przewieziona do Szpitala Henry Forda.

Straciła wówczas dziecko. Jej ekstremalna izolacja w obcym kraju, idąca w parze z emocjami wynikającymi z utraty nienarodzonego płodu ukazana jest na obrazie zatytułowanym "Henry Ford Hospital" z 1932 r., na którym owo dramatyczne wydarzenie zostało przedstawione na małej powierzchni w kontrastowych barwach, w sposób prosty lecz bardzo efektowny.

Nieco później Frida wyjechała na krótko do Meksyku w związku ze śmiercią matki. W tym czasie stworzyła wiele prac, eksperymentując z różnymi technikami, malując na aluminiowej blasze, tworząc litografie, próbując swych sił nawet we freskach. Od tej też pory jej malarstwo zaczęło kłaść nacisk na terror, cierpienie, rany i ból.

Zdesperowana i tęskniąca za rodziną i przyjaciółmi, Frida próbowała namówić męża na powrót do Meksyku. Ale po zakończeniu prac nad muralami w Detroit, para przeprowadziła się do Nowego Jorku, gdzie Diego rozpoczął prace nad ogromnym muralem na ścianie Rockefeller Center. Gdy praca dobiegała końca, Diego został zwolniony przez zleceniodawcę, ponieważ nie chciał usunąć portretu Lenina, będącego centrum kompozycji. Konflikt pomiędzy Riverą i Nelson'em Rockefellerem był świetną pożywką dla prasy, z czego Diego był bardzo zadowolony, jednakże fresk został całkowicie zniszczony.

Para małżeńska pozostała w Nowym Jorku jeszcze przez kilka miesięcy, w ciągu których Diego wykonał kilka murali. Frida namalowała w tym czasie ironiczny obraz "Wisi tam moja suknia" (1933), poprzez który jasno dawała do zrozumienia, że jej - Fridy w Nowym Jorku już nie ma.

Po wielu kłótniach i rozmowach, Diego zgodził się wreszcie na powrót do Meksyku pod koniec 1933 r. W ciągu kilku miesięcy małżonkowie zamieszkali w San Angel, w domu-bliźniaku, który zaprojektował i wykonał dla nich przyjaciel, Juan O'Gorman. Większy dom służył Diego za jego studio, mniejszy był tym, w którym żyła i pracowała Frida. Jeden dom był niebieski, drugi jasno-różowy. Most, który znajdował się na poziomie dachu, łączył te dwie struktury, całość zaś oddzielał od świata zewnętrznego "żywopłot" złożony z ogromnych i wysokich kaktusów, których zieleń przepięknie kontrastowała z kolorami, którymi pomalowane były obydwa domy.

Diego powiedział wówczas dziennikarzom, że domy te zostały skonstruowane dla zagwarantowania spokoju domowego zacisza, ale para miała tam bardzo mało spokoju. Niezadowolenie Rivery, wynikające z faktu, że został zmuszony do powrotu do Meksyku było i widoczne, i słyszalne przez długi okres czasu. Ale stało się coś koszmarniejszego, coś, co spowodowało u Fridy największy wstrząs w jej życiu - w ciągu 1934 r. Diego rozpoczął romans z jej młodszą siostrą, Cristiną.

Frida była, naturalnie, świadoma tego, że jej mąż rzuca urok na inne kobiety, ale wybaczała mu to żartując: Jak mogłabym kochać kogoś, kto nie podoba się ani trochę innym kobietom?. Rozwinęła w sobie coś na kształt odruchu obronnego: w pierwszym porywie zazdrości lub poczucia odrzucenia, zawsze udawała przed innymi, że ona i Diego stanowią idealny związek niezłomnego poświęcenia, pomimo jego licznych, przypadkowych i krótkotrwałych wyskoków z wielbicielkami, które zawsze się wokół niego kręciły. Ale romans z Cristiną, ulubioną siostrą i największą powiernicą - tego już było za wiele. Frida na pewien czas przeprowadziła się do apartamentu w Mexico City, próbując odnaleźć się w tym wszystkim i wiodąc niezależne życie.

Mimo jednak ogromnie silnej osobowości, jaką posiadała, Frida czuła się niepewnie bez Diego, który zawsze chwalił jej talent, inteligencję, mądrość i urodę. W lipcu 1935 r. poleciała do Nowego Jorku. Tam postanowiła wybaczyć mężowi jego nielojalność, gdyż, jak napisała w liście, kocham cię bardziej, niż własną skórę. Według Rivery, Frida wróciła do niego z delikatnie zmniejszoną dumą, ale z nie zmniejszoną miłością. Zawiązali pakt, który zezwalał obojgu na tymczasowe romanse, pod warunkiem jednak, że romanse obojga nie będą miały wpływu na ich wyjątkowo intymny związek.

Ostatecznie Frida pogodziła się z Cristiną i wydawało się, że wybaczyła jej tak samo, jak wybaczyła mężowi [...]


Fragment pochodzi z książki Marthy Zamora, "Frida: pędzel cierpienia".

 

 Powrót